Męczący, bezowocny dzień, ze smutnawym wieczorem ...

Nie będę się za wiele rozpisywała dzisiaj ...
Musiałam odpuścić sobie dzisiejszy trening :( co oznacza, że nic nie przybliżyłam się dzisiaj do mojego celu czyli do szczupłej figury i mniejszego rozmiaru :(

Rano miałam wizytę w jednym z centrum medycyny estetycznej i kosmetyki profesjonalnej na zabiegu depilacji laserowej - bikini i łydki. Mimo, że ze znieczuleniem to jednak ból był znacznie odczuwalny i wróciłam do domu około 14 całkowicie obolała i wyczerpana :( a ćwiczeń nie mogłam zrobić ponieważ pot podrażniałby i tak zaczerwienioną już i lekko opuchniętą po zabiegu skórę. Na szczęście efekty zrekompensują mi te męczące godziny - wiem z doświadczenia bo to nie pierwszy mój taki zabieg.

Jutro już poćwiczę na pewno.

Smutasek wieczorny wynika z moich dołujących myśli, że ja to nigdy nie osiągnę stanu swojego ciała takiego jaki bym chciała, a do tego wszystkie "szczupłe" i seksowne koleżanki wrzucają już zdjęcia w szortach, letnich strojach, bikini (bo przecież sezon opalania się zaczął) :( a przede mną jeszcze taka długa droga, że nie wiem czy włożę swoje bikini nawet w przyszłym roku ;(

A tymczasem wklejam zdjęcia mojego dzisiejszego jadłospisu - niestety z ogromnym grzeszkiem wieczorem :( i nie jestem z siebie dumna.

Śniadanie: serek wiejski z miodem i maca razowa

II śniadanie: jogurt naturalny z brzoskwiniami, rodzynkami, suszonymi morelami i zarodkami pszennymi

Obiad: pierś z indyka, kalafior i fasolka zielona

Podwieczorek: pierś z kurczaka w płatkach kukurydzianych, ogórek ze szczypiorkiem i jogurtem naturalnym

A wieczorem napadła mnie nieodparta chęć na coś słodkiego i zrobiłam sobie ciasto z mikrofalówki (takie w 5 minut) 

;( zjadłam, a teraz mam wyrzuty sumienia