niedziela, 15 czerwca 2014

Niedzielny CHEAT DAY :)

Niedziela - zasłużony odpoczynek po całym ciężkim tygodniu i oczywiście CHEAT DAY, który postanowiłam robić od ubiegłego tygodnia w każdą niedzielę :)

Nie polega on jednak na tym żeby nawpieprzać się po całym tygodniu na diecie :) W moim wypadku jest to raczej przygotowanie dań spoza wyznaczonego jadłospisu, ale nie są one jakaś mega bombą kaloryczną :)

Na śniadanie powtórzyłam ubiegłotygodniowe bułeczki drożdżowe waniliowo-truskawkowe :) Sezon na truskawki trzeba wykorzystać, póki są ładne, świeże i w miarę nie drogie :)
Przepis na bułeczki w linku pod zdjęciem :)

Bułeczki waniliowo - truskawkowe
II śniadanie to czereśnie - około 200g :) Dawno już nie jadłam czereśni, a bardzo lubię.

Na obiad planuję roladki schabowe z pieczarkami, ogórkiem kiszonym i papryką :) do tego mizeria z jogurtem naturalnym, a dla męża ziemniaczki opiekane w piekarniku.

Podwieczorek - serek wiejski z siemieniem lnianym

Kolacja to w sumie jeszcze nie wiem, ale na pewno coś bez węglowodanów. Raczej białko (kurczak) i warzywa.

Mam dzisiaj w planach jeszcze trening tylko zastanawiam się czy wybrać cardio na orbitreku czy raczej postawić na coś rzeźbiącego ... hmmm ... Czas pokaże na co będę miała ochotę wieczorkiem :)

środa, 11 czerwca 2014

Od jutra nowa dieta - 1200 kcal :)


Od jutra przez najbliższe 5 tygodni startuję z nowym jadłospisem od Dietetyka. Tym razem jest to 1200 kcal.
Będę starała się z całych sił trzymać się ściśle planu - nie tylko w tygodniu, ale i w weekendy :)

Dzisiaj z aktywności tylko orbitrek przed pracą (45 min) w tętnie spalającym tłuszczyk.
Zanim pozbędę się tej warstwy tkanki tłuszczowej i zacznie być widać jakikolwiek zarys mięśni jeszcze chyba sporo czasu musi upłynąć.
Jeżeli uda mi się osiągnąć 70 kg postawię wówczas na ćwiczenia modelujące i rzeźbiące ciało, a póki co muszę ukierunkować się na cardio :)

Taki mam plan i może wreszcie uda mi się jakiś chociaż jeden życiowy zamiar osiągnąć ;)

niedziela, 8 czerwca 2014

Początek czerwca - pomiary

Tak intensywnego tygodnia jak ten miniony to chyba już dawno nie było.
W pracy po 9,5 godziny na stojąco, upały prawie 40 stopni, brak czasu na ćwiczenia, dobrze że z dietą było w porządku.

W środę miałam "Dzień Pomiarów" po kolejnych dwóch tygodniach redukcji. Wyniki nie były oszałamiające, spadki są powolne, ale są i to jest ważne. Im wolniej będę traciła teraz kilogramy i centymetry tym mniejsze szanse na efekt jo-jo mam nadzieję.

W wyniki wyglądają tak:

Ostatnio chwaliłam się, że zaczęłam biegać. Chyba jednak pochwaliłam się ciut za szybko :/ Kiedy w poniedziałek wybrałam się na jogging dałam radę przebiec tylko jedno okrążenie ponieważ przeszkodził mi okropny ból w obu kolanach :( tak bardziej po wewnętrznej stronie. 


Czy ktoś może mi powiedzieć co to może być? 

Posmarowałam maścią przeciwzapalną, ale we wtorek zrobiłam drugie podejście do bieganie i niestety zakończyło się tak samo jak to dzień wcześnie :/ Ból pojawia się tylko podczas biegania, przy staniu czy normalnym chodzeniu nie odczuwam go.
 Zrobiłam kilka dni przerwy i przerzuciłam się znów na orbitrek - piątek i sobota po 45 minut


Po ostatnim poście-"spowiedzi" dostałam komentarz, żebym robiła sobie tzw. "CHEAT DAY" raz w tygodniu, a będzie mi łatwiej wytrwać na diecie przez resztę dni i łatwiej będę mogła opanować ochotę na podjadanie zakazanych rzeczy.
Tylko nie za bardzo wiedziałam co to jest, ani o co w tym chodzi. Przeszukałam jednak internet i inne blogi i zauważyłam, że po pierwsze jest to bardzo popularne zjawisko, a po drugie pomyślałam, że może faktyczne jest to jakieś rozwiązanie :) 

JAK POMYŚLAŁA TAK ZROBIŁA :)
W ramach cotygodniowego CHEAT DAY w niedzielę, będę w sobotę przygotowywała sobie jakiś domowy wypiek w niewielkiej ilości na niedzielne popołudnie, do kawy. Bo takie właśnie domowe słodkości są moją największą słabością.
A oto dzieło mojej wczorajszej pracy:

Bułeczki drożdżowe waniliowo-truskawkowe z przepisu Moje Wypieki
Smakują po prostu obłędnie. Są tak puszyste i delikatne w smaku, że rozpływają się w ustach.
Wyszło mi 11 sztuk. Na śniadanie zjadłam jedną większą, delikatnie podgrzaną w mikrofalówce z kubkiem zimnego mleka. Po prostu poezja. Mój Mąż również zachwycał się ich smakiem, a koleżanka stwierdziła, że nie mogłam ich sama zrobić i na pewno je kupiłam :D

A Wy robicie sobie taki CHEAT DAY? 
Jak go celebrujecie? Co wcinacie?


wtorek, 3 czerwca 2014

Mało aktywny maj :/

Jutro mija kolejne 2 tygodnie mojej redukcji. W sumie to już 4 tygodnie od kiedy zaczęłam zrzucanie zbędnych kilogramów pod kontrolą Dietetyka.

Przez ten prawie miesiąc miałam na swoim koncie niestety wiele, wiele, wiele dietetycznych potknięć :/ I chyba nadszedł czas na poważny i stanowczy rachunek sumienia. W czwartek mam wizytę kontrolną, a niestety zamierzony plan nie został osiągnięty. W sumie to jutro rano zmierzę się i zważę, ale czuję już dzisiaj, że będzie mi wstyd przed samą sobą i przed Dietetykiem.

Moje "grzechy GŁÓWNE" tych 4 tygodni:
1. KREMÓWKA - 5 kawałków - oczywiście nie na raz tylko w przeciągu dwóch tygodni. Swoją drogą przepis rewelacyjny na blogu Wiem co zjem. Mój Mąż ją uwielbia co niestety jest dla mnie zgubne bo jak już zrobię ją dla niego to nie sposób się oprzeć :(

W ogóle domowe wypieki to moja największa słabość. Czekolada, batoniki czy cukierki mogą dla mnie nie istnieć, ale domowe ciasta to po prostu pokusa nad pokusami :( 

Chociaż przez te 4 tygodnie 4 kostki gorzkiej czekolady (70% kakao) też mam na koncie i jedną kanapkę z nutellą.

2. PIECZYWO - na pierwszym etapie swojej redukcji powinnam je w ogóle wyeliminować, a tu niestety na listę wpadły i bagietka, i precel x2, i kilka kromek chleba. Muszę bardziej trzymać się planu odżywiania.

3. ALKOHOL - który jak wiadomo nie sprzyja zrzucaniu kilogramów. Nie pamiętam dokładnie ile go było, ale na pewno było to tylko wino czerwone wytrawne i półsłodkie (innych alkoholi nie pijam). Kilka razy w ciągu tego miesiąca miałam chęć wieczorem na kieliszek czerwonego wina. Raz z Mężem, innym razem przy grillu ze znajomymi.

O i właśnie ...

4. GRILL - mimo, iż miałam na ruszcie pierś z kurczaka to i tak porcję dużo za dużą niż powinna być, to oczywiście nazbierało się mnóstwo kalorii towarzyszących (wspomniane wino i pieczywo, sos tzatzyki, oscypek z grilla).

5. MAŁA AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA - bo tak na prawdę zaczęłam ruszać się dopiero w drugim tygodniu, a pierwszy jakoś sobie odpuściłam :/


Przy okazji pisania tego posta zdałam sobie sprawę jak dużo błędów popełniłam. Kiedy były one "porozrzucane" na przestrzeni całego miesiąca to nie wydawały się istotne, ale tak w jednym miejscu to zaczęły mnie przerażać. 

Teraz to nie mam pewności czy raczej nie przytyłam zamiast schudnąć. 


niedziela, 1 czerwca 2014

Pierwsze w Polsce Targi Size+

Dostałam dzisiaj zaproszenie na Targi Size+

Mieszkając w Lublinie wielokrotnie chodziłam na różne organizowane tam targi (szczególnie jeżeli wstęp był bezpłatny) ;) i uważam, że tego typu wydarzenia są godne polecenia, można wynieść z nich sporo ciekawych informacji, ulotek a czasami nawet prezencików :)

Przejrzałam ofertę Targów Size+ i pewnie chętnie bym skorzystała, gdybym mieszkała w Warszawie lub okolicach :/ a tak to niestety. Ale za to mogę Was zachęcić do wzięcia udziału jeżeli macie takową możliwość :)



"Ostatnio coraz częściej słyszmy o niebezpieczeństwach związanych z nadwagą,

jednocześnie coraz więcej firm decyduje się na zatrudnienie bardziej krągłych modelek i

poszerza swoją ofertę dla ikselek – Pierwsze Polskie Targi Size+ to poniekąd odpowiedź na 

te dwa zjawiska. Chcemy pokazać, że w każdym rozmiarze można czuć się dobrze, skupić 

się na swoich atutach i szczęśliwie żyć. Jednocześnie zachęcamy do dbania o siebie, 

zarówno pod względem wizualnym, jak i fizycznym.

Na Targi zapraszamy zarówno osoby świadome swoich atutów, jak również te, które mają 

problem z doborem garderoby, nie są pewne jak się umalować, są nieśmiałe, potrzebują 

porady specjalistów, a także te, które po prostu szukają ciekawego i przyjaznego sposobu 

spędzenia wolnego czasu. Zapraszamy także wszystkich tych, którzy są życzliwie 

nastawieni do tematu." 


Przeglądając program najchętniej wybrałabym się na:
  • Brafitting, czyli profesjonalny dobór bielizny 
Raz byłam na takim profesjonalnym doborze bielizny z czego byłam mega, mega zadowolona bo dobrany biustonosz był jak moja drug skóra, tak jakbym go w ogóle nie miała ;)
  • Moda plus size - miesięcznik Superlinia
Bardzo lubię to czasopismo i będą w Polsce od czasu do czasu kupowałam :)
  • Krągła blogosfera - panel tematyczny z polskimi blogerkami, prezentacja blogów size+
Szczerze powiedziawszy nawet nie wiedziałam, że takie blogi istnieją, a myślę że warto poszerzać swoje znajomości szczególnie w gronie innych blogerek.
  • Na plażę w każdym rozmiarze - porady stylistki
Temat akurat na czasie bo robi się coraz cieplej :)
  • Sport i gimnastyka dla każdego - trenerzy personalni
Uważam, że świadomość tego jak uprawić sport aby sobie nie zaszkodzić, szczególnie jak waży się nieco więcej jest Nam zdecydowanie potrzebna. Pamiętam jak miałam na wadze 83 kg i chciałam zacząć biegać. Po pierwszym dniu musiałam kolana smarować maściami bo tak obciążyłam sobie stawy. Nie byłam świadoma, że należy zacząć stopniowo i powoli.


Więcej informacji na temat Targów Size+ znajdziecie pod podanym wyżej adresem internetowym i na plakacie.


sobota, 31 maja 2014

Kiedy w końcu zacznę BIEGAĆ?

Minął już tydzień od kiedy postanowiłam, że powrócę do biegania :) 
Dałam radę CAŁY TYDZIEŃ :) Jestem z siebie dumna

Zastanawiam się tylko kiedy w końcu zacznę biegać a nie truchtać w żółwim tempie na zmianę z marszem :/ 
Rzecz oczywista, że "nie od razu Rzym zbudowano" i że ja od razu nie stanę się biegaczem maratonów, ale to moje zniecierpliwienie wynika chyba z charakteru. 
Taka już jestem, że dla mnie musi być wszystko TU - TERAZ - OD RAZU

Podobnie ma się sytuacja odnośnie spadku wagi i centymetrów: niby wiem, że nie przytyłam wczoraj to i nie schudnę jutro, i że to długi proces itd. ale jak tylko nie widzę postępów (takich do ocenienia gołym okiem) to zaraz się denerwuję i stresuję :/


Chciałabym mieć takie podejście, ale mój wredny charakter mi na to nie pozwala :/


Po wczorajszym truchtaniu 10 okrążeń wokół boiska (2,25 km w 30 min) mam lekkie zakwasy na udach i nie wiem czy dam radę dzisiaj znów, ale będę się starała.

Teraz pędzę na zakupy, zatankować auto bo ostatni dzień ważności talonu z pracy, później trochę sprzątania w domu,  do wyprania kilka ciuszków, obiadek dla Męża i jeszcze muszę znaleźć ze dwie godzinki na pouczenie się niemieckiego, a całkiem wieczorem godzinę na jogging :)

Intensywny dzień, ale dam radę :)

wtorek, 27 maja 2014

Powoli, powoli, ale do przodu ...

Chwaliłam się ostatnio, że chciałabym powrócić do biegania :) a żeby nawrócić się na tą "dobrą drogę" trzeba poczynić jakieś kroki.
Jak powiedziała, tak zrobiła :)

Zmierzyliśmy z Mężem obwód boiska wokół którego zaczęłam sobie już truchtać i ma ono 225 metrów (1 okrążenie). Chciałam po prostu monitorować systematycznie swoje postępy.

Trzy dni mam już za sobą. Postanowiłam powoli wdrażać się w regularną aktywność, dlatego obrałam sobie system treningów:
2 dni bieganie/orbitreka --> 1 dzień przerwy


Dzisiaj pada u nas od samego rana, więc zrobiłam cardio na orbitreku. I stwierdziłam, że nie ma to jak krótka przebieżka na świeżym powietrzu :)
Mam nadzieję, że jutro będzie pogodnie i wybiorę się z Mężem na boisko :)
Nie, nie ... nie myślcie sobie, że on też biega :) póki co jeszcze nie udało mi się go namówić, mierzy mi czas i liczy okrążenia :)

czwartek, 22 maja 2014

Dwa tygodnie już za mną :)


Wczoraj był dzień pomiarów po 2 tygodniach od konsultacji dietetycznej.

Postępy są !
Mało zauważalne "gołym okiem", ale są !

Jak na tak krótki czas to ze spadku kilogramów jestem zadowolona, aczkolwiek w dużej mierze jest to pewnie woda.
Mniej cieszą mnie centymetry w strategicznych dla mnie miejscach.


Mam nadzieję, że za kolejne dwa tygodnie będą większe postępy gdyż zamierzam znów włączyć w swoją stałą aktywność JOGGING :D ostatnio wybrałam się na pierwszy od około pół roku krótki bieg i zrobiłam 6 kółek wokół niezbyt dużego boiska.

Muszę poprosić Męża żeby pomógł mi zmierzyć jaki jest obwód tego placu ponieważ chciałabym wiedzieć jak przedstawiają się moje postępy ;)

Tak więc:

Po ostatni biegu czułam się rewelacyjnie. Zapomniałam już jaka to frajda tak sobie truchtać :)

wtorek, 20 maja 2014

Zakupy kosmetyczne - czas uzupełnić zapasy w DM

Wybrałam się w ubiegłą sobotę
do osławionego w Niemczech DM-u na małe zakupy kosmetyczne.
Też macie tak, że jak się Wam kończy to wszystko na raz? :/ 
Hmmm ... Chcąc nie chcąc zapasy trzeba było uzupełnić. Przy kasie zostawiłam 81 €, ale cóż - ŻYCIE
A tak wyglądają moje zdobycze:

1.
Schauma szampon bez sylikonów do włosów suchych, pozbawionych połysku.  Przetestuję jak będzie spisywał się na moich dość długich już włoskach :)
Cena: 1,45 €

2. 
Schauma dla mężczyzn - oczywiście Mężowi też uzupełniłam zapasy zarówno szamponu jak i żelu pod prysznic. Mój D. stwierdził, że po tym szamponie nie ma łupieżu i włosy są taki mięciutkie :)
Cena: 1,45 €

3.
Kremowy olejek pod prysznic Balea - ty razem o zapachu waniliowym, aktualnie używam również tej serii ale o innym zapachu, nie pamiętam dokładnie jaki. Skoro kupiłam drugie opakowanie to pewnie domyślacie się, że jestem z niego zadowolona. Na prawdę delikatni pielęgnuje i nawilża skórę.
Cena: 0,95 €

4.
Mąż zażyczył sobie żel pod prysznic Dove Men+Care. Ma delikatny zapach i nie podrażnia wrażliwej skóry mojego Mężczyzny. Od bardziej perfumowanych żeli, o intensywnym typowo męskim zapachu dostawał swędzącej wysypki na nogach, przez co cały czas się drapał, aż do krwi :/
Cena: 1,35 €

5.
Pudełko chusteczek nawilżanych z ekstraktem z aloesu. Zawsze przyda się w domu czy w samochodzie.
Cena: 1,25 € / 150 szt.

6.
Antyperspirant Rexona Ultra Deo Stick Cotton - jest to moje pierwsze opakowanie tego produktu. Zakupiłam go w zastępstwie za antyperspirant Dove Invisible Dry którego nie wiem czemu nie było w DM w formie sztyftu a jedynie w aerozolu. Ja jednak wolę antyperspiranty w sztyfcie, jakoś lepiej się u mnie sprawdzają.
Cena: 1,65 €

7.
Krem BB Garnier kolor jasny - wcześniej używałam i nadal mam jeszcze troszkę kremu BB Maybelline (również matujący tak jak i ten). Za namową koleżanki chciałam wypróbować tej firmy ponieważ zachwalała, że jest lepszy od obecnie przeze mnie używanej. Spróbujemy - zobaczymy.
Cena: 6,95 €

8.
essie lakier wierzchni, coś jakby utrwalacz pewnie. Użyłam go w sobotę wieczorem na czerwony kolor lakieru u stóp i dzisiaj już wtorek, a lakier czerwony nadal nie odpryskuje, nie ściera się na brzegach (pomimo chodzenia w butach sportowych i skarpetkach w pracy). Przeważnie brzegi były już lekko "starte" w przypadku używania samego koloru, bez utrwalacza.
Cena: 8,95 €

9.
Lakier do paznokci Sally Hensen
Była to jakby "promocja" bo drugi lakier gratis. Do wyboru było trzy wersje kolorystyczne w każdej był lakier w odcieniu pudrowego różu (coś jakby do manicure francuskiego) a w kolejnych opcjach był odcień czerwony ten który wybrałam ja, odcień cielisty oraz turkusowy.
Cena: 8,95 €

10.
Zestaw końcówek do szczoteczki elektrycznej Oral-B (4 szt) Sensitive.
Cena: 12,95 €

11.
Pianka do mycia twarzy alverde Beauty&Fruity Limette Apfel
Pianka do cer normalnej i mieszanej. Już dawno chciałam wypróbować kosmetyki z tej ormy ale jakoś zawsze nie widziałam na co się zdecydować. Czytałam na blogach pozytywne opinie własnie na temat pianek i żeli do mycia twarzy, akurat nie z tej konkretnej serii ale z kilku różnych i każde były zachwalane, więc postanowiłam kupić, bo akurat potrzebuję.
Cena: 2,95 €

12.
Transparentny puder matujący Max Factor Loose Powder - kończy się mój matujący puder Inglot i musiałam zainwestować w kolejny, a niestety w Niemczech nie dostanę marki Inglot więc znalazłam ten. Poużywam i zobaczę jak będzie się spisywał. Zawsze lubiłam firmę Max Factor może i tym razem mnie nie zawiedzie.
Cena: 8,85 €

13.
Spinka do włosów ebelin
Cena: 3,75 €

14.
Myjka do ciała ebelin - poprzednia którą używała rozleciała się, potrzebowałam więc nowej.
Różowa dla mnie, niebieska dla Męża :)
Cena: 0,80 €

15.
Maseczki do twarzy Schaebens
Pierwsza truskawkowa z pilingiem na bazie kwasów AHA.
Druga o nazwie "Romeo&Julia" :)
Obie regenerujące i nawilżające skórę.
W sobotę robimy sobie z Mężem "Wellness zu zweit" z maseczkami, kąpielą i kieliszkiem wina ;)



A już jutro dzień pomiarów po dwóch tygodniach stosowania diety :D
Z ćwiczeniami od czwartku było marnie, żeby nie powiedzieć, że wcale ponieważ plany pokrzyżowały mi "kobiece dni".

wtorek, 13 maja 2014

Dobry start ... i jedziesz dalej :)

Sobota ... Niedziela ... Poniedziałek ... Wtorek
4 pierwsze dni diety redukcyjnej mm już za sobą.
Nie jest nudno i mdło - jest PYSZNIE :)
I jestem szczęśliwa, że zaczęłam nie odkładając na "jutro"

Pudełeczka z obiadem i podwieczorkiem zabieram do pracy, czasami również z II śniadaniem. Przygotowuję wszystko rano przed wyjściem i znajduję nawet czas żeby poćwiczyć, głównie CARDIO na spalenie tkanki tłuszczowej - orbitrek :) W ciągu 40-45 minut można się nieźle zmęczyć. Od dzisiaj dodałam również przysiady na podniesienie pośladków ;) 
wiadomo: lato = krótkie spodenki :D


A przecież nikt nie chce założyć krótkich spodenek na tak wyglądające pośladki.


Ostatnio jak oznajmiłam w pracy, że jestem na diecie to wszystko koleżanki (a pracują same kobiety) stwierdziły, że muszą też zacząć. Poprosiły o przetłumaczenie jadłospisu na język niemiecki, więc im przetłumaczyłam, ale tak na prawdę żadna jeszcze nie zaczęła stosować :/ Myślę, że po pierwsze nie są do niej przekonane bo dziwią się jak można jeść tak często.
Myślę, że tak na prawdę przekonają się, że to co robię działa i faktycznie przynosi efekty tylko nie po 2-5 dniach, a po regularnym i sumiennym stosowaniu :)
Tylko kiedy ja będę już lżejsza o jakieś 5 kg one będą dopiero zaczynały :D

niedziela, 11 maja 2014

Życie składa się z drobnych przyjemności

Jak to możliwe, że tyle kanałów jest w TV a w niedzielne popołudnie nie ma co obejrzeć :/ Siedząc więc sama w pustym mieszkaniu postanowiłam stworzyć swoją wiosenno-letnią WISHLISTĘ.

Dzisiaj jest to lista składająca się kosmetyków i przyborów do pielęgnacji ciała, które stwierdziłam, że przydadzą mi się przed sezonem letnim.

1. 
Zestaw marki CND do wykonywania manikiuru hybrydowego Shellac :) Wielokrotnie będąc w Polsce korzystałam z tego typu malowania paznokci rąk i stóp ponieważ efekty utrzymuje się 2-4 tygodnie (2  tyg. w przypadku dłoni i 4 tyg. w przypadku stóp). 
Nie jest to tania "zachciewajka" ponieważ tutaj ceny zestawu startowego z lampą, podstawowymi lakierami i potrzebnymi akcesoriami wahają się w okolicach 90-110 € :/
Jednak wydaje mi się, że przeliczając to na ceny zakładów kosmetycznych w Niemczech jest to wydatek opłacalny, gdyż w domowym zaciszu możemy wykonać trwały manicure na kilkanaście ładnych dni :)
2.
Drugiego produktu chyba nie muszę nikomu przedstawiać :) Ta odżywka RevitaLash na mojej liście MUST HAVE w telefonie jest już od ponad roku, ale jakoś nie było nigdy wystarczających funduszy bo zawsze szkoda tych 200 zł, tutaj też mniej więcej 50 €
3.
Pozycja nr 3 to masażer antycellulitowy, ale myślę, że sprawdzi się również jako masażer na obolałe plecki mojego Męża po pracy oraz moich spuchniętych nóg po 8 godzinach stania w pracy :) Tak więc postrzegam go jako urządzenie wielofunkcyjne, dlatego pewnie będzie zakupiony jako pierwszy w powyższej listy :) Koszt: 35 €
4.
Scholl Velvet Smooth - elektroniczny pilnik do stóp
Przed sezonem letnim jak znalazł :) podobno spisuje się rewelacyjnie, koleżanka zachwalała i pokazywała widoczne efekty. Wiem z doświadczenia, że produkty firmy Scholl do pielęgnacji stóp są na prawdę dobre, szczególnie kremy :) 
Wiadomo - latem trzeba w sandałkach odsłonić stópki, które nie zawsze po zimie, kozakach, skarpetkach, nie zawsze wyglądają tak jakbyśmy tego chcieli. Wierzę głęboko, że i u mnie pilnik ten się sprawdzi. Koszt: około 35 €



Jak zrealizuję te cztery pozycję pomyślę o dodaniu następnych i realizacji kolejnych "zachciewajek" :D


Życie składa się z drobnych przyjemności, a jak to powtarza mój Mąż - 
"człowiek szczęśliwy ciesz się z rzeczy małych" ;) 
ja będę z pewnością ucieszona po zakupie każdego z tych produktów.


sobota, 10 maja 2014

START :)

Jadłospis od Dietetyka
Wczoraj dostałam jadłospis na najbliższe 5 tygodni, stworzyłam listę zakupów, rano zakupiłam potrzebne produkty na 4 dni (żeby warzywa i owoce były świeże) i zaczęłam :) 

Po trzech pierwszych posiłkach dzisiaj odczuwam lekki głód, ale z pewnością jest to tylko chwilowe. W końcu jak wcześniej jadło się porcje jak dla drwala to teraz nie jest tak "hop-siup" przestawić się na odpowiednie ilości pożywienia ;) DAM RADĘ :)

W środę rano zważyłam się i zmierzyłam w kilku miejscach, w których chciałabym kontrolować postępy:
WAGA: 77,9 kg
BIODRA: 112 cm
BRZUCH: 92 cm
UDO: 68 cm


Uda i biodra są niestety moim największym kompleksem :/ Często zdarza się, że kupuję spodnie które w pasie odstają mi i muszę dokupić pasek, a w biodrach i udach są niesamowicie "upięte". Jedyne czym mogę się pochwalić w swojej figurze to chyba wcięcie w talii (możecie zobaczyć tutaj)


W tym miesiącu zrzucania wagi postanowiłam skupić się na ćwiczeniach CARDIO spalających tkankę tłuszczową, czyli w odpowiednim tętnie. Dwa treningi wczoraj (30 minut) i dzisiaj (40 minut) na orbitreku zaliczone.
Zamierzam powoli wracać do kondycji, a później zacząć znów biegać :) pamiętam, że działało to zbawiennie na moje nogi - szczuplały na prawdę :)

wtorek, 6 maja 2014

Czas na podjęcie rozważnych "kroków"

Po nieudanej próbie schudnięcia z dietą OXY, chodzeniu przez trzy dni z burczeniem w brzuchu i ogólnym osłabieniem podjęłam decyzję ...

ISTO
powrót do zrzucania zbędnych kilogramów pod okiem profesjonalisty - dietetyka

Zapisałam się na konsultacje online, ponieważ w Lublinie już nie mieszkam. Jutro o 10:00 czeka mnie rozmowa, wywiad, mam nadzieję porady i później jadłospis na osiągnięcie wymarzonych 
68 kg w zdrowy, racjonalny i profesjonalny sposób :) mam nadzieję że i tym razem nie zawiodę się z usług Pana Grzegorza i jego współpracowników :)

Od razu mówię, że nie jest to post sponsorowany. Przeglądający poprzednie posty wiedzą, że to właśnie zaczynając pisać tego bloga byłam pod opieką tego Dietetyka.

Jutro więc wrzucam swoje pomiary oraz w najbliższym czasie zdjęcia, żebym i ja i Wy mogła łatwiej dostrzec postępy. Tylko najpierw Mąż musi wrócić z Polski bo sama nie umie zrobić sobie zdjęć w całej okazałości ;)

niedziela, 4 maja 2014

Koniec z OXY

I dieta OXY legła w gruzach.
Wytrzymałam 3 dni, więcej nie dałam rady - jak można przez trzy dni chodzić z burczeniem w brzuchu po godzinie od zjedzenia "posiłku" :( nie dałam rady, kręciło mi się w głowie, byłam osłabiona, a pracować i funkcjonować trzeba :/

W końcu przełamałam się i napisałam znów do swojego Dietetyka. Raz już mi pomógł, ale wtedy ja nawaliłam na końcu, może teraz znów mi pomoże i uda mi się schudnąć i utrzymać wagę.

Ciężko jest jednak odżywiać się zdrowo, kiedy nie ma się wsparcia w najbliższych, a wręcz wystawiają oni na wszelki możliwe pokusy :(

czwartek, 1 maja 2014

Czas na powrót ... Dieta OXY

Napisałam obszerny post tłumacząc się "dlaczego to mnie tutaj nie było" i "jak to się zaniedbałam" jednak wylądował on w koszu.
Chcę po prostu zacząć ... od nowa ... od samego początku ... w nowych realiach.

Teraz już jako Mężatka, pracująca i mieszkająca za zachodnią granicą. 


Tak przedstawia się sytuacja wyjściowa:
Dodam że mam 176 cm wzrostu, więc jestem dosyć wysoka.
Daty powyżej są z 2013 roku, jedynie dzisiejsza 01.05 jest stanem obecnym.
Tak "zapuściłam się" przez ostatnie 7-8 miesięcy :(

Wcześniej kiedy chciałam schudnąć robiłam to pod okiem dietetyka, jednak teraz mieszkając tutaj gdzie mieszkam, nie mam takiej możliwości. Strategię działania opracowałam więc sobie sama ;)

DZISIAJ ZACZYNAM

Postanowiłam spróbować z dietą OXY. Pierwsze trzy posiłki mam już za sobą, jednak mój żołądek, który rozciągnięty jest po ostatnim okresie dzisiaj daje mi "sygnały głodu" ;) ale myślę że za 2-3 dni będzie lepiej. Więcej o diecie OXY znajdziecie pod adresem www.dietaoxy.pl 
Koszt zakupu nie jest wysoki, a dostaje się pełny plan posiłków na trzy tygodnie.

Po zakończeniu OXY zamierzam zastosować plan diety otrzymany od Dietetyka ISTO. Mam sporo różnych rozpisek z posiłkami z tego okresu, dlatego będę musiała powybierać te posiłki, na które składniki będę mogła bez problemu dostać tutaj w Niemczech. 

I jest to plan, którego celem jest 68 kg lub wymiary jak te spod daty 13.03.2013 w tabeli powyżej.


Proszę - trzymajcie za mnie kciuki :)