niedziela, 28 lipca 2013

Kolejne "zdrowo-dietetyczne" ciasto :) chyba za dużo tych słodyczy jak na jeden miesiąc ...


Wieczorny trening zaliczony :) z uśmiechem na ustach, mega zmęczona ale zadowolona zrobiłam 1 godzinę orbitreka :)

Pamiętajcie że ćwiczenia aerobowe czyli wszelkie cardio są idealne na spalanie tkanki tłuszczowej :) a po pysznościach które zjadłam w sobotę i dzisiaj to obawiam się o to czy mi się troszkę w bioderkach nie odłoży ;)


Zawsze przy sobocie piecze się u mnie jakieś ciasto do "niedzielnej kawy", takie domowe wypieki są najlepsze według mnie bo przynajmniej wiadomo co się do niego dodaje, żadnych ulepszaczy i wspomagaczy smaku, tylko ekologiczne składniki :)

I idąc tym tropem znalazłam przepis na "zdrowe ciasto marchewkowe" :) marchewka z własnego ogrodu, żadnej mąki, tłuszcz w postaci oliwy z oliwek i to tylko 3 łyżki :) wyszło na prawdę przepyszne :)


Dla reszty rodzinki zrobiłam tradycyjne ciasto drożdżowe ze śliwkami :) muszę troszkę pouczyć się piec ciasta szczególnie te zdrowsze bo mój przyszły Mąż uwielbia takie domowe wypieki :) myślę że do ich "dietetycznych" wersji też się przekona :)



Moje jedzonko z wczoraj i z dzisiaj + treningi


Po wczorajszym zestawie ćwiczeń miałam przez cały dzisiejszy dzień zakwasy po wewnętrznej stronie ud, ale to chyba dobrze, bo właśnie te obszary najbardziej chcę wyszczuplić i wyrzeźbić :D
Na poniedziałek dobiorę kolejne filmiki składają z nich zestaw: ręce + nogi + pośladki + brzuch


Wczoraj wyglądał on tak jak poniżej (strzałkami przeskakuje się do kolejnej partii ciała)





Czy możecie polecić jakieś ćwiczenia na dolne partie mięśni brzucha? 

sobota, 27 lipca 2013

Plan ćwiczeń modelujących - faza "PLANOWANIE"

Internet i wszystkie Wasze/Nasze blogi "pękają w szwach" od ilości ćwiczeń modelujących na poszczególne partie ciała. Mnóstwo filmików, obrazków, zdjęć ... przeróżne kombinacje ćwiczeń, całe układy, trwające 7-10-15-20 a nawet 30 i więcej minut. Jedni chwalą sobie programy danego trenera, drudzy innego, a jeszcze inni układają własne plany ćwiczeń. 


Ja osobiście lekko się pogubiłam w tych wszystkich propozycjach :/ nie wiem co wybrać.
Najpierw myślałam nad 

  • Ewą Chodakowska, ale zniechęca mnie troszkę jej sposób ""motywowania", 
  • później zastanawiałam się nad Mel B., 
  • następnie nad kanałem XHIT Daily
  • słyszałam też coś o jakimś Panu w "obcisłych spodenkach" :), 
  • ćwiczeniach dla przyszłych Panien Młodych  Tone It Up!
  • FitnessBlender,
  • całej masie ćwiczeń i porad  fitappy,  
  • następnie doszukałam się ćwiczeń z Jillian Michaels i Denise Austin na BeFit


Sami widzicie ile tego jest, i tak na prawdę co osoba to opinia ;)
Tak więc, żeby nie było nudno postanowiłam mieszać sobie różnego rodzaju treningi.
Zastanawiam się tylko czy jak będę robiła taki mix to przyniosą mi w ogóle jakieś zauważalne efekty?
Czy może lepiej być wiernym jednym konkretnym ćwiczeniom i cierpliwie czekać aż zacznę zauważać ich pozytywny wpływ na ciało?


Jeszcze nad tym pomyślę. Póki co plan mam taki, że będę robiła 3-5 różnych zestawów ćwiczeń, tak aby nie trwały krócej niż 30 minut i dłużej niż 60 minut. 


Będę udostępniała swoje playlisty z filmików z YouTube :) może ktoś się skusi akurat na taki zestaw jak ten który sobie wybrałam :)


I moje ostatnie dwa dni


CZWARTEK




A na dzisiaj planuję:

piątek, 26 lipca 2013

Podsumowanie kolejnego miesiąca tuż tuż ... to już prawie 7 miesięcy moich działań :)

Jak ten czas szybko leci ... już za kilka dni kończy się lipiec, podsumowanie kolejnego miesiąca moich zmagać o wymarzoną figurę. Można powiedzieć, że kończy się właśnie siódmy miesiąc ponieważ tak naprawdę to zaczęłam starania od początku roku.


Najpierw trochę nieudolnie próbując różnych dziwnych diet, co trwało prawie trzy miesiące, ale przez ten czas udało mi się zrzucić tylko 4 kg, które tak jak znikały tak i się pojawiały. 

Dopiero w połowie marca poszłam po rozum do głowy i wybrałam się do Dietetyka.

Jeżeli ktoś jest z Lublina i zmaga się z nadprogramowymi kilogramami to serdecznie polecam.
Również prowadzone są konsultacje przez Skype, więc nie trzeba być koniecznie z Lublina i okolic :)

Myślałam zawsze, że do takich miejsc zgłaszają się osoby które mają do zrzucenia 50-60-70 kg, a nie tak jak ja około 12 kg. Jednak przełamałam się i umówiłam się na wizytę.I nie jest to reklama tego konkretnego Dietetyka czy miejsca, po prostu uważam że czasami dobrze jest wesprzeć się pomocą jakiegoś specjalisty w tej dziedzinie, który pomoże i nakieruje na dobre tory.


Wtedy dopiero zobaczyłam co znaczy racjonalne odżywianie, odpowiednia proporcja składników na talerzu oraz jak powinny wyglądać porcje :) Z perspektywy czasu uważam, że była ta jedna z najlepszych decyzji mojego życia :) 


Założenie było osiągnąć 68 kg czyli optymalną wagę dla moich 176 cm wzrostu, aby czuć się zdrowo, szczupło, trochę lżej i w dniu swojego ślubu tryskać radością, szczęściem i miłością, a nie zamartwiać się czy nie widać mi gdzieś fałdek tłuszczyku spod  czy znad sukni/sukienki :) Dzisiaj już się tym nie martwię, bo swój cel mam prawie osiągnięty, brakuje mi jakieś 0,4 kg jedynie. Moja samoocena zdecydowanie się podniosła, zeszczuplałam, wiem że nie będę skupiała się w dniu ślubu nad tym czy nie wyglądam grubo - a biały podobno pogrubia ;)  i czuję się już prawie idealnie w swoim ciele :) 


A dlaczego "prawie idealnie" ? Ponieważ wiem, że jeszcze troszkę pracy muszę poświęcić na wymodelowanie swojej sylwetki, na podniesienie tego i owego ;) na zarysowaniu delikatnie mięśni tu i ówdzie :) 

Aż takiego wyobrażenia siebie to nie mam :) ale chyba jak każda z Nas myślę czasami, że " (...) przecież mogę wyglądać jeszcze ciut lepiej" :) 


Też macie takie wrażenie, że z jednej strony myślicie sobie: 

"(...) jestem z siebie, taka dumna, tyle już osiągnęłam, wyglądam o niebo lepiej niż kilka miesięcy temu" lub "(...) wszyscy wokoło mówią mi, że wyglądam fantastycznie, świetnie się z tym czuję, jest mi dobrze z tym jak wyglądam" 

a z drugiej strony:

" (...) kurcze jeszcze te 3 kg, albo chociaż jeszcze te kilka centymetrów w pasie/biodrach/udzie, jeszcze troszkę bardziej zarysowane mięśnie na brzuszku/udach/rękach"  

? ? ? ? 


Ja niestety mam tak, ostatnimi czasy coraz częściej :/ Jednak staram się akceptować swoje ciało, bo naprawdę dobrze się w nim teraz czuję, a na pewno lepiej niż te 12 kg wcześniej :)



czwartek, 25 lipca 2013

Już tylko 37 dni - nie ma odpoczynku ;)

Tak właśnie - NIE ODPOCZYWAM - DZIAŁAM  :) i o dziwo mam mnóstwo energii od początku tego tygodnia na ćwiczenia ... więc trzeba korzystać póki się nie skończy.


Wczoraj znowu wieczorkiem postawiłam na cardio w postaci orbitreka przez całą godzinę i pilnując tętna :)
Aż mam delikatne zakwasy na łydkach, chyba za mało się rozciągnęłam po tej aktywności.


Dzisiejszy plan to: 30 minut cardio + SKALPEL albo Mel B.
Jeszcze się nie zdecydowałam, ale chyba jednak swoim usposobieniem przyciąga mnie Mel B. troszkę bardziej, a miałam ćwiczyć z Chodakowską bo niby efekty świetne :/ Jednak jestem zdania, że trening trzeba sobie urozmaicać i dostosowywać do codziennych możliwości i tego nad czym akurat mamy ochotę popracować.


W końcu aktywność fizyczna ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem :)



Dietkowo u mnie troszkę mało zadowalająco. Jak tak patrzę sama na te swoje jadłospisy to zastanawiam się jak by je tu urozmaicić? Hmmm ...


Wczoraj przed południem jeszcze delektowałam się swoją owsianą szarlotką :) Podobno tego typu węglowodany jeżeli już jemy to właśnie najlepiej przed południem a nie popołudniu.



Menu ze środy:
Śniadanie - crunchy naturalne z mlekiem + łyżeczka słonecznika i łyżeczka sezamu oraz kawałek szarlotki
II śniadanie - kawałek szarlotki owsianej + pół kubeczka jogurtu naturalnego
Obiad - pierś z kurczaka z 1,5 garści bobu i pomidory z cebulką z jogurtem naturalnym
Podwieczorek - pół grahamki + pół kotleta mielonego + pomidory ze szczypiorkiem
Kolacja - serek wiejski 200g


Żeby nie było że jem tylko szarlotkę :)







środa, 24 lipca 2013

Moja owsiana szarlotka :) ... jeszcze 38 dni

Kolejny dzień minął bezpowrotnie ... I coraz bliżej WIELKIEGO DNIA i coraz bardziej się z tego cieszę :) Jednak nie przestaje starać się o fajną fit figurę, mniej kilogramów i zdrowe ciało :)


Z racji, że dostaliśmy od znajomych bardzo dużą reklamówkę już tegorocznych jabłek tzw. "papierówek" staram się je teraz intensywnie wykorzystać w codziennym menu, a do owsianki nadają się wyśmienicie :) Jeszcze jest jedna potrawa do której idealnie nadają się jabłuszka - SZARLOTKA :D


Poszperałam więc w internecie ponieważ chciałam znaleźć przepis na troszkę zdrowszą szarlotkę niż tradycyjna ... i znalazłam ... :)

Wyszła przepyszna :) nawet o dziwo wszystkim w domu smakowała taka "zdrowsza" owsiana wersja tego tradycyjnego placuszka :) A przepis pochodzi z TEGO bloga. Zmniejszyłam trochę ilość cukru bo jabłuszka były bardzo słodkie (dałam połowę tego co w przepisie), trochę dużo masła w tej wersji jest, dlatego na przyszłość poszukam coś jeszcze innego ;)




Moje menu z wtorku:

Śniadanie - owsianka z jabłkiem i rodzynkami
II śniadanie - placuszki otrębowe z dżemem porzeczkowym i jogurtem naturalnym
Obiad - pierś z kurczaka, kasza jęczmienna i ogórki małosolne
Podwieczorek - 2 ugotowane ziemniaki i ogórek zielony wymieszane z jogurtem naturalnym i szczypiorkiem
Kolacja - 2 kawałki szarlotki 


Ehhh ... gdyby nie ta szarlotka ;) ale była na prawdę grzechu warta :)




Planowałam zrobić sobie wczoraj SKALPEL, ale wieczorem stwierdziłam, że to będzie dla mnie za lekkie i nawet nie poczuje, a że dawno już na orbitreku nie ćwiczyłam to postawiłam na ORBITREK i tak godzinny trening cardio w "odpowiednim" tętnie zaliczony :)


Dawno nie robiłam żadnego cardio na przyrządach, a właśnie w taki sposób najłatwiej jest mi kontrolować tętno na poziomie spalającym tkankę tłuszczową :)


A tłuszczyk trzeba spalać, szczególnie pysznościach w postaci ciasteczek (u mnie szarlotki) :D


wtorek, 23 lipca 2013

Wyzwanie podjęte :) Odliczamy dni do końca: 39

Wczoraj zrobiłam sobie wieczorkiem pierwszy raz w całości TURBO Ewy Chodakowskiej :) Jestem z siebie dumna bo mimo iż pot lał się na matę to nie poddałam się :) Niektóre ćwiczenia będę musiała jeszcze dopracować technicznie i w tempie ale ogólnie jest dobrze. Dzisiaj spróbuję inny zestaw i również postaram się dotrwać do końca ... Może SKALPEL?? Hmmm ...



Ostatnio przestałam liczyć kalorii niestety ponieważ nie mam czasu na ważenie produktów :/ Nie wiem czy to dobrze czy źle, może powinnam do tego wrócić, wtedy łatwiej kontrolować swoje odżywianie.
Jednak staram się urozmaicać swój jadłospis i jeść to co mi smakuje.


Z wczoraj:
Śniadanie - owsianka z rodzynkami i jabłkiem
II śniadanie - jogurt naturalny z brzoskwinią
Obiad - makaron pełnoziarnisty z serem białym, cebulką i pomidorem
Podwieczorek - 2 cienkie kromki chleba z serkiem Bieluchem i pomidorem


Podwieczorek zjadłam dosyć późno bo około 18 więc kolację już pominęłam, ale chyba był to błąd ponieważ już około 22 zaczęło mi burczeć w brzuchu, a kładę się zawsze mniej więcej o 23 :/ Mój organizm się najwidoczniej przyzwyczaił do 5 posiłków dziennie o określonych porach i domagał się zaległej porcji :)





Wczoraj dostałam od Was sporo rad na temat tego co robicie z siniakami, i z pewnością będę je wypróbowywała na sobie ponieważ te siniaki na nogach głównie to moja zmora, a mam ogromną motywację ponieważ muszę się ich pozbyć do ślubu :) krótka sukienka na drugi dzień już wisi w szafie ;)

Tak czy siak badania krwi też sobie zrobię zanim cokolwiek zastosuję. Mam jednak nadzieję, że wyniki będą prawidłowe.


Chciałam zapytać Was czy wykonujecie ćwiczenia Ewy Chodakowskiej? A może wykonywałyście? I czy widzicie/widziałyście u siebie jakieś efekty po nich? Oraz które zestawy polecacie z tych przetestowanych na własnym ciele? :)



poniedziałek, 22 lipca 2013

5 tyg. i 5 dni ... czyli 40 dni :) odliczanie czas zacząć :)

Dokładnie tyle - 5 tyg i 5 dni - zostało do wymarzonego dnia w życiu ... :)

Stres jeszcze nie daje o sobie znać i mam nadzieję, że pojawi się jak najpóźniej albo i może wcale :)



Przez ostatni tydzień trochę odpuściłam sobie i jakąkolwiek aktywność, oprócz tej codziennej w domu typu sprzątanie, robienie przetworów, i sporo czasu pochłonęła mi również pomoc koleżance przed weselem - dekoracja sali, prace w kuchni. Jak można się domyśleć ze zdrowym odżywianiem też nie było najlepiej, oczywiście ostatnie dwa dni (sobota, niedziela) z racji wesela to najbardziej :/ Jednak nie mam wyrzutów sumienia mimo tych ciast, różnorakich przystawek i innych smakowitych dań, których było na prawdę mnóstwo. W końcu Przyjaciółka wychodzi za mąż tylko raz :) i nie będę z tego powodu robiła sobie jakichś wyrzutów.


Jednak teraz to mój wielki dzień zbliża się dużymi krokami :) Dlatego zamierzam nieco wziąć się za siebie przez te 40 dni :)

Mam mnóstwo postanowień jednak zauważyłam po sobie, że jak się nimi pochwalę wcześniej to później jakoś nic mi z nich nie wychodzi, więc przyjęłam inną taktykę :P 

BĘDĘ WYKONYWAŁA SUMIENNIE PO KOLEI POSTANOWIENIA I PO ZAKOŃCZENIU KAŻDEGO DOPIERO SIĘ POCHWALĘ 


Tak sobie to wygląda obecnie, ale mam nadzieję, że jeszcze coś się poprawi :)

Tylko taki ogólny zarys w punktach wymienię teraz, żeby było wiadomo czym owe tajemnicze postanowienia ogólnie są :)

DIETA

A dokładniej mówiąc - zdrowe odżywianie - nie jakiś tam narzucony jadłospis, tylko:
  • dużo, dużo warzyw - tych na które akurat jest sezon: fasolka, szparagowa, ogórki, pomidory ... itp.
  • białe mięso - kurczak, indyk ... ostatnio to praktycznie w ogóle nie jadłam jakże wartościowego białka w tej postaci
  • nabiał - jogurty naturalne, kefiry, maślanki, ser biały chudy :) czyli to co najbardziej lubię
  • owoce tylko do godziny 16 - w komentarzach do poprzednich postów jedna z Was napisała mi że nie powinno się jeść owoców wieczorem i późnym popołudniem - i przeanalizowałam swoje wcześniejsze rozpiski od Dietetyka i faktycznie nigdzie nie miałam owoców na podwieczorek czy kolację, tylko na śniadanie i II śniadanie, ewentualnie obiad. Dziękuję za tą uwagę :)
  • woda, woda, woda i zielona herbata :) - niestety zielonej herbaty ostatnimi czasy nie piję, na szczęście z wodą w ilości około 2-2,5 litra nie mam problemu
  • błonnik - w postaci otrębów głównie
I nie będzie to jadłospis wymyślony przez Dietetyka czy z jakiejś gazety lub strony internetowej, tylko mój własny, dyktowany potrzebami mojego organizmu, tym na co akurat mam ochotę, albo tym co akurat jest dostępne w lodówce, ogrodzie, sadzie itp.

AKTYWNOŚĆ

Tutaj troszkę przekierunkowałam swoje myślenie :)  Wcześniej byłam uprzedzona do ćwiczeń Ewy Chodakowskiej, jednak zważywszy na to, że efekty po nich podobno są zdecydowanie widoczne, na ćwiczenia nie trzeba poświęcać jakiegoś ogromu czasu i łatwo da się wpleść te 45-50 minut w codzienny plan dnia, postanowiłam się z nimi zmierzyć. Czyli TURBO, KILLER, SKALPEL i 5x6 minut postaram się mieszać i każdego dnia coś z tego wykonać :)
Bardzo żałuję, że nie mogę ostatnio biegać :/ Jest niestety kilka "czynników" które mi w tym przeszkadzają, a większość z nich to chyba moje jakieś psychiczne opory wewnętrzne :/ Trudno ... poćwiczę z Ewką, może mi się spodoba.

Jak dam radę to przez 38-40 dni postaram się sumiennie każdego dnia przyłożyć się do danego zestawu :) 



Z tematu pt. zdrowe odżywianie i ćwiczenia to chyba tyle postanowień. Mam jeszcze kilka odnośnie pielęgnacji i zadbania o ogólny wygląd zewnętrzny, nie tylko figury, ale to w następnym poście. Ponieważ najpierw muszę przemyśleć jak to zorganizować i jak poradzić sobie z niektórymi defektami np. tymi paskudnymi siniakami na nogach których codziennie mam więcej i zupełnie nie wiem skąd się biorą :/


czwartek, 18 lipca 2013

Kolejne pomiary (po dwóch tygodniach) ... oraz ... jak to dobrze że ten czas tak szybko leci

Dawno pisałam już jakiegoś posta i dawno przeglądałam Wasze blogi, nawet nie wiem co u Was słychać :( Niestety dni jakoś od kiedy wróciłam do domu mijają mi w takim tempie, że nie wiem jak to się stało i mamy już dzisiaj 18.07 i czwartek :/ a gdzie był poniedziałek, wtorek czy środa?? 



I gdyby nie przypomnienie ustawione w telefonie to nawet zapomniałabym, że dzisiaj jest Dzień Pomiarów - jak co dwa tygodnie.


Aż się bałam stanąć na wadze i wziąć centymetr w rękę po tych kilku dniach w domu już spędzonych ... ale jak trzeba to trzeba ... a oto wyniki ....

Dobrze, że się nie zwiększa ... jedynie w biuście, ale to spowodowane jest raczej moją ostatnią jego bolesnością i bardziej jaką taką tkliwością, nie wiem zupełnie czemu ...


A poza tym, jakoś spokojnie sobie centymetry spadają, albo stoją w miejscu, ważnie że nie rosną.



Ostatnie moje szczególnie dwa dni były troszkę mniej obfitujące w zdrowe odżywianie :/


Niedziela jako tako ...


Poniedziałek, też nie najgorzej ...


Za to wtorek ...


A środa ...

Środa to już była zupełna porażka ... w sumie to nawet nie miałam kiedy zjeść, ponieważ cały dzień upłynął mi pod znakiem "dekoracja sali weselnej", gdyż w najbliższą sobotę moja Przyjaciółka wychodzi za mąż :) 
Wczorajsze posiłki polegały na degustacji jeszcze ciepłych domowych wyrobów wędliniarskich, które Tata Panny Młodej własnoręcznie przygotowywał :) 


Będzie to taki tradycyjne wesele w małej miejscowości na podkarpaciu, na 260 osób :) 

Jak więc można się domyśleć weekend również nie będzie zbyt sprzyjający mojemu odchudzaniu i utrzymywaniu figury :) ale to nic, mam nadzieję, że na parkiecie spalę chociaż połowę z tych kalorii, które pochłonę :D

Jednak mimo iż jest to ślub mojej Przyjaciółki to jednak nie cieszy mnie jakoś myśl o nim ... a to dlatego, że mój Narzeczony nie może mi na nim towarzyszyć ponieważ nie ma możliwości przyjechać w tym czasie zza granicy :( 

Pójdę sama ...



niedziela, 14 lipca 2013

Przeprowadzka :) cz. 1 ... Ciężkie pudła zamiast hantli :)

Wczoraj przeprowadzałam się z Lublina (mieszkania mimo iż własnego to studenckiego) do domu. Studia się skończyły na szczęście, więc najwyższy czas powrócić na "stare śmieci". Chciałam zabrać na raz ze sobą jak najwięcej, a przez te kilka lat uzbierało się tego nie mało.

Tak więc piątkowy i sobotni trening polegał na upychaniu wszystkiego w pudła i reklamówki a później zniesieniu tych ciężkich pakunków z IV piętra do samochodu - kilka kursów po tych schodach w górę i w dół (+podnoszenie ciężarów) było na prawdę męczącym wyczynem ;) szczególnie kiedy musiałam radzić sobie sama.



A już za niedługo bo wraz z pierwszymi dniami września czeka mnie kolejna przeprowadza, a później kolejna za granicę :) ale te dwie przeprowadzki są akurat tymi na które czekam z niecierpliwością, radością i  aż się wyrywam aby rozpocząć kolejny etap w swoim życiu :)

W chmurce na obrazku po prawej jest napisane "MEBLUJĘ" a nie "HEBLUJĘ" jak przeczytał mój Mężczyzna :D :D :D



Wczoraj po południu dotarłam do domu i od razu zabrałam się za sprzątnięcie swojego pokoju w domu rodzinnym, który był w opłakanym stanie, ale tak gruntownie to chyba jeszcze nigdy nie był on sprzątany :) Prawie jak na "test białej rękawiczki" :D 

Powyrzucałam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, a część przy pomocy worków próżniowych spakowałam i schowałam, będą czekały jedne na zimę, a inne na "grubsze - XL" czasy, których mam nadzieję już nie będzie u mnie :) Takie worki próżniowe odkryłam dopiero niedawno, a już widzę jak się rewelacyjnie sprawdzają u mnie w domu.

A teraz wracając do diety, odchudzania, zrzucania zbędnych kilogramów i pracowania nad figurą fit :)

Moje menu z ostatnich dwóch dni:

Piątek:
Śniadanie: Placuszki otrębowe z jogurtem i marmoladą jabłkową - 306 kcal
II śniadanie: Koktajl z dodatkiem truskawek i crunchy naturalnych - 256 kcal
Obiad: Indyk z brokułem - 199 kcal
Podwieczorek: Koktajl z dodatkiem śliwek i crunchy naturalnych - 295 kcal
Kolacja: Sałatka a'la grecka (pomidor, papryka, ogórek, sałata lodowa i ser typu włoskiego + olej lniany) - 415 kcal
Razem: 1471 kcal


Sobota:
Śniadanie: Placuszki otrębowe (jak wyżej) - 306 kcal
II śniadanie: Jabłko i migdały - 195 kcal
Obiad: Kurczak z warzywami w pszennej tortilli z łyżką sosu czosnkowego - 368 kcal
Podwieczorek: Porcja zapiekanki z mięsem, pieczarkami, papryką i makaronem - około 300 kcal
Kolacja: Jogurt naturalny - 150 kcal
Razem: 1319 kcal


Tak więc dietkowo dobrze, treningowo ciut gorzej. Poprawimy :)



piątek, 12 lipca 2013

Dieta sprawi, że będziesz dobrze wyglądać w ubraniach ... :)

Właśnie tak :)

Bo podobno zdrowa dieta to nie połowa, a aż 70% sukcesu :) 

Mi, jak pewnie Wam wszystkim zdarzają się od czasu do czasu jakieś pokusy ...
  • wypad ze znajomymi do fast foodu
  • mama/babcia/koleżanka wypróbowała nowy przepis na ciasto :)
  • na ogromny upał najlepsze są lody :)
  • Ukochany zaproponował romantyczną kolację - i jak tu nie zjeść deseru do wina? :)
  • grill - bo pogoda sprzyja plenerowym spotkaniom, grillowanej karkówce czy kiełbaskom i jakieś piwo wieczorem
  • jak tu nie zrobić czegoś pysznego do jedzenia swoim dzieciom czy młodszemu rodzeństwu - lody, muffinki, gofry, pączki, frytki ... Tak ... dzieci to uwielbiają :) Dorośli przy okazji też :)


I nie ukrywajmy, że w takich chwilach nie zawsze wybieramy coś dietetycznego czy mniej kalorycznego. Nawet jak się staramy to niestety zdarzy się ulec pokusie i skosztować tego czy owego.



Niestety po pewnym czasie ogarniają Nas wyrzuty sumienia, zaczynamy sobie wytykać każdy kęs, ćwiczymy trzy razy dłużej żeby spalić to co zjedliśmy (nawet czasami nie wiedząc że tych kalorii pozbyliśmy się pół godziny temu :) ) 



Tak, dokładnie tak miałam i ja do tej pory. Pisząc wczorajszego posta zadręczałam się że zjadłam wrapa w jednym ze znanych fast foodów, a dzień wcześniej pucharek malinowego tiramisu (mimo że naprawdę był niewielki i 1/4 zajmowały czereśnie, maliny i jagody) ... Ehh ... 

Mamy niestety tendencję do przesadzania, i ja też mam.

Znalazłam dzisiaj w Internecie jedną książkę o bardzo ciekawym tytule: "Jedz to co kochasz, kochaj to co jesz", przeczytałam krótką recenzję i chyba ją sobie nabędę w najbliższym czasie ;)



Jedzenia potrzebuje nasz organizm aby prawidłowo funkcjonować, a żeby tak było jedzenie musi być dobrej jakości i w odpowiedniej ilości. Dobrą jakością z pewnością nie możemy nazwać poniższych składników

Żródło: FanPage na Fb Beaty Pawlikowskiej

Jeżeli czasami wpadnie nam do ust coś według nas uważanego za niezdrowe/tuczące czy będzie to nasz swego rodzaju "grzeszek" 
pamiętajmy aby nie dać się zwariować :)
Wszystko jest dla ludzi, ale wszystko w rozsądnych ilościach i nie za często ;)


Na jednym z blogów do których zaglądam widnieje taki obrazek, bardzo mi się spodobał :) I pamiętajmy, że zdrowe rzeczy są pyszne, tylko czasami trzeba wiedzieć jak je przygotować ;)

Źródło: http://jedz-bez-wyrzutow-sumienia.blog.onet.pl/


O wiele prościej i łatwiej byłoby nam kiedy na sklepowych półkach nie byłoby oznaczeń typu "fit/light" albo super-szczupłej pani na opakowaniu, lub po prostu kolorowych napisów i banerów zachęcających nasz wzrok do włożenia czegoś do koszyka, a zamiast tego byłyby tabliczki z informacjami jak poniżej :)



W ubraniach chyba wyglądam już nie najgorzej :) Przynajmniej do takiego wniosku doszłam po ostatnich zakupach poszukując sukienek na wesele. A to jedna z nich (do dziś wydaje mi się zbyt krótka)

JA jestem na obecnym etapie zadowolona ze 
swojego wyglądu (W UBRANIU)
a to chyba najważniejsze :)
Mam 175 cm wzrostu i bardzo odpowiada mi że bez problemu wkładam ciuszki w rozmiarze 38 :)
(przynajmniej górę - bluzki, sukienki, sweterki)


P.S. Nad nogami jeszcze popracuję ;)



czwartek, 11 lipca 2013

Trzeba się ogarnąć po raz kolejny :/ nie służy mi spędzanie dnia poza domem :/

Kolejne dwa dni minęło ... jednak nie były to najlepsze dni pod względem diety :/


Muszę się wreszcie ogarnąć bo sukienkę na wesele koleżanki już mam kupioną, na swoje wesele na drugi dzień też i obie są dosyć krótkie i nie chcę żeby od tych fast foodów czy ciast wrócił mi z powrotem cellulit :( 


Środa:

1. Jedzonko


Tak, tak ... mały pucharek malinowego tiramisu :( może nie miał aż tyle kalorii bo był raczej mniejszy niż ten tradycyjny kawałek, ale na ilewazy.pl nie znalazłam innego odpowiednika.
Przez cały dzień 2052 kcal.


2. Trening

Część tych kalorii spaliłam w takim razie chyba ;)



Czwartek

1. Jedzonko

No tutaj było mniej kalorii, ale niestety w pospiechu dzisiejszego dnia wpadł mi w ręce fas food :/



587 kcal
Ale to nie wszystko.

II śniadanie do tego - 126 kcal -

Menu z jednej z lubelskich restauracji z lżejszym jedzeniem :)


Podwieczorek - 688 kcal :(



W sumie przez cały dzisiejszy dzień - 1401 kcal

2. Trening

Wiem, że istnieją osoby którym pogoda podczas biegania nie straszna i nawet w deszcz dobrze czują się uprawiając ten rodzaj sportu :) Zazdroszczę :)
Bo ja nie lubię takiej pogody jak dzisiaj za oknem przez cały dzień i wieczór jest szary, pochmurny i deszczowy.
Nie planuję dlatego dzisiaj biegać, ale może coś poćwiczę sobie w domu. Chociaż po wczorajszym treningu SKALPEL mam dzisiaj delikatnie zakwasy na udach :) ale to dobrze ... dawałam z siebie wszystko :)

Odnośnie bukietów ślubnych co do których pytałam was o radę to zdecydowałam się na bukiet 1 :) Sporo osób przychylało się właśnie ku niemu :)
Na zdjęciu wygląda na bardzo obszerny, ale porozmawiam ze swoją kwiaciarką, żeby troszkę go zmniejszyła :)