wtorek, 3 czerwca 2014

Mało aktywny maj :/

Jutro mija kolejne 2 tygodnie mojej redukcji. W sumie to już 4 tygodnie od kiedy zaczęłam zrzucanie zbędnych kilogramów pod kontrolą Dietetyka.

Przez ten prawie miesiąc miałam na swoim koncie niestety wiele, wiele, wiele dietetycznych potknięć :/ I chyba nadszedł czas na poważny i stanowczy rachunek sumienia. W czwartek mam wizytę kontrolną, a niestety zamierzony plan nie został osiągnięty. W sumie to jutro rano zmierzę się i zważę, ale czuję już dzisiaj, że będzie mi wstyd przed samą sobą i przed Dietetykiem.

Moje "grzechy GŁÓWNE" tych 4 tygodni:
1. KREMÓWKA - 5 kawałków - oczywiście nie na raz tylko w przeciągu dwóch tygodni. Swoją drogą przepis rewelacyjny na blogu Wiem co zjem. Mój Mąż ją uwielbia co niestety jest dla mnie zgubne bo jak już zrobię ją dla niego to nie sposób się oprzeć :(

W ogóle domowe wypieki to moja największa słabość. Czekolada, batoniki czy cukierki mogą dla mnie nie istnieć, ale domowe ciasta to po prostu pokusa nad pokusami :( 

Chociaż przez te 4 tygodnie 4 kostki gorzkiej czekolady (70% kakao) też mam na koncie i jedną kanapkę z nutellą.

2. PIECZYWO - na pierwszym etapie swojej redukcji powinnam je w ogóle wyeliminować, a tu niestety na listę wpadły i bagietka, i precel x2, i kilka kromek chleba. Muszę bardziej trzymać się planu odżywiania.

3. ALKOHOL - który jak wiadomo nie sprzyja zrzucaniu kilogramów. Nie pamiętam dokładnie ile go było, ale na pewno było to tylko wino czerwone wytrawne i półsłodkie (innych alkoholi nie pijam). Kilka razy w ciągu tego miesiąca miałam chęć wieczorem na kieliszek czerwonego wina. Raz z Mężem, innym razem przy grillu ze znajomymi.

O i właśnie ...

4. GRILL - mimo, iż miałam na ruszcie pierś z kurczaka to i tak porcję dużo za dużą niż powinna być, to oczywiście nazbierało się mnóstwo kalorii towarzyszących (wspomniane wino i pieczywo, sos tzatzyki, oscypek z grilla).

5. MAŁA AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA - bo tak na prawdę zaczęłam ruszać się dopiero w drugim tygodniu, a pierwszy jakoś sobie odpuściłam :/


Przy okazji pisania tego posta zdałam sobie sprawę jak dużo błędów popełniłam. Kiedy były one "porozrzucane" na przestrzeni całego miesiąca to nie wydawały się istotne, ale tak w jednym miejscu to zaczęły mnie przerażać. 

Teraz to nie mam pewności czy raczej nie przytyłam zamiast schudnąć. 


9 komentarzy:

  1. hej pomału nie odstawiaj wszystkiego na raz, bo będzie jak teraz;-) trzeba najpierw wyeliminować jedno, potem drugie, metodą małych kroczków;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z wcześniejszym komentarzem. Nie ma co się na siebie złościć. Nie wyobrażam sobie zrezygnować ze wszystkiego tak rygorystycznie i gwałtownie. Nie rezygnuj z ćwiczeń! Organizm Ci wtedy powie, że więcej energii dostarczysz mu np. owsianką aniżeli kremówką ;-)
    Trzymam kciuki za czerwiec!

    OdpowiedzUsuń
  3. Te domowe ciacha to zmora, wiem coś o tym, bo walczę z nawykiem, ale nie potrafię nie piec. Chyba będe piec tylko dla rodziny i nie jeść ;)
    Zgadzam się z malenstwo_83. Ja też nie odstawiałam wszystkiego na raz, bo jest ciężko. Najpierw odstawiłam białe pieczywo i starałam się ograniczać słodkie. Potem zaczęłam jeść więcej warzyw i owoców (pyszne koktajle) zamiast ciast i niezdrowych, tłustych sałatek. Jednak najważniejsze jest to aby nie rezygnować z aktywności fizycznej. Ćwicz! Ja mam po pół roku zdrowego odżywienia i ćwiczen fantastyczne efekty (wg mnie :P ).
    A moim sekretem jest cheat day raz w tygodniu - wtedy to mogę sobie pozwolić na 1-2 kawałki ciasta i typowo domowy obiad (wypada to zazwyczaj w niedzielę).
    Trzymam kciuki!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam bardzo fajny blog no ja schudłam z 16 kilo przez swoje dolegliwości chorobowe.Fajnie czasem dietę stosować.Czasami stosuję.Będę tu odwiedzać.

    OdpowiedzUsuń
  5. wiem co masz na myśli pisząc, o ciastach:) ja też je uwielbiam ale mam pomysł żeby teraz zrobić ciasto czekoladowe na bazie czerwonej fasoli;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie ja ostatnio też o tym myślałam :) ale jak mój Mąż dowiedziałby się że jest ono z fasoli to już wyobrażam sobie jego minę :D chyba że mu nie powiem ;)

      Usuń
  6. Jak dopiero się spisze wszystko to wtedy widać nasze grzeszki. Zawsze lubiłam słodkości, ale dopóki nie pisałam przez tydzień skrupulatnie każdej czekoladki i każdej łyżeczki cukru, to nie miałam pojęcia że aż tyle zjadam słodyczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie patrz na to co było! brnij do przodu i podejmij wyzwanie swojego zdrowia. Chudniecie będzie efektem ubocznym... Trzymam kciuki za mniej chleba i pokus... a męża trzeba wziąć w obroty i również zachęcić do zmian. Żyjąc z osobą która pochłania łakocie negatywnie wpływa na nasze samozaparcie w nie-jedzeniu zbędnych węglowodanów. :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze uwagi i wsparcie :)