niedziela, 30 czerwca 2013

Wyzwania vs. Ja - 1 :0 :(

Niestety :( poległam z moimi 10-dniowymi wyzwaniami.



Za szybko mnie pochwaliliście :(


Tak to jest kiedy wraca się na weekend do domu z powodu krótkiego "nalotu" rodzinki. Jednak co prawda to prawda, z rodziną od czasu do czasu trzeba się spotkać szczególnie kiedy są z daleka, widzi się ich raz na rok, a malutkich członków rodziny przybywa :)


Tak więc od poniedziałku robię podejście numer dwa ... tym razem mam nadzieję, że wytrwam.

piątek, 28 czerwca 2013

Gdy brakuje osobistej "podusi" ciężko o regenerujący sen :(

Kilka ostatnich nocy jakoś nie mogę się wyspać, a wszyscy wiemy jak potrzebny jest sen dla regeneracji organizmu np. po intensywnych treningach albo jak ważny jest w procesie odchudzania :/ A ja niestety codziennie od jakiegoś czasu budzę się niewyspana mimo iż kładę się o 23 najpóźniej a wstaję praktycznie codziennie o 7. Mimo to już po wstaniu z łóżka jestem zmęczona, bez chęci do działania i z rezygnacją podchodzę do czekającego mnie dnia :(

Dzisiaj rano dopiero uświadomiłam sobie co jest nie tak ... Brakuje mi mojej osobistej "podusi", mojego prywatnego "kaloryferka" 36,6 ... :( Dopiero wyjechał a ja już tęsknię, a gdzie jeszcze cały miesiąc? 




KONIEC UŻALANIA SIĘ ... trzeba wypić poranną kawę, później drugą popołudniową i w ten sposób zrekompensować sobie nieco mało efektywny sen ...

Kolejny dzień BEZ SŁODYCZY, ze ZDROWYM JEDZENIEM i z TRENINGIEM za mną (wczoraj) :)


 TRENING

+



Nie wiem dlaczego na telefonie wczoraj kiedy biegałam przy wyłączaniu już Endomondo pod blokiem na wyświetlaczu był czas 40 min i kalorie 400 kcal, a w mieszkaniu na komputerze wyświetliły mi się powyższe cyferki. 
Też tak macie?


czwartek, 27 czerwca 2013

Chyba zaczynam wyprowadzenie :) :) Mój ogromny sukces :)

Wczoraj rano, przed wizytą u dietetyka stanęłam na wadze i zrobiłam oczy jak pięć złotych :) 68,4 kg :) :) :)
Yeah ... :) TO LUBIĘ :)

Jest to już prawie waga docelowa, którą ustaliliśmy na pierwszym spotkaniu więc dostałam pochwały :) Wcześniej nosiłam rozmiar 42 dołu (spodnie, spódnice itp.) teraz bez problemu mieszczę się w 40 :)
Przed dietą miałam bluzki, koszulki, sukienki w rozmiarze 40, a teraz z największą lekkością dopinam się w sukienkach 38 :) :) Uważam to za swój ogromny SUKCES :)

Bardzo chętnie dobiłabym do wagi 65 kg bez najmniejszego problemu jednak jest jedno ALE ... Wiadomo, że nie kupuję się sukni ślubnej miesiąc przed weselem, ani że nie kupuje się o 2 rozmiary mniejszej w nadziei że się schudnie ... Ja swoją suknię wybrałam 13 kwietnia. Byłam wtedy cięższa o około 2 kilogramy i w obwodach miałam o około 4-6 centymetrów więcej :/ Suknia na ówczesny czas była bardzo mocno dopasowana i podkreślająca moje wcięcie w talii (które wiem, że mam bardzo bardzo wyraźne - tak dla ukazania wrzucę zdjęcie w jednej z sukien - nie wybrałam tej ze zdjęcia).


Wracając do rozmowy z dietetykiem to powiedziałam, że z obawy iż suknia może okazać się na mnie zbyt duża chciałabym już zaprzestać tracenia kilogramów i poprosiłam o wyprowadzenie. Po ślubie z pewnością zechcę zejść do 65 kg i jeszcze ująć trochę centymetrów w obwodach, ale póki co wolę zaprzestać diety 1000-1200 kcal.
Tak więc zaczynam wyprowadzenie - pierwsze dwa tygodnie 1300 kcal i co dwa tygodnie o 100 kcal więcej aż do pułapu mojej PPM czyli 1800 kcal.

Natomiast jeżeli chodzi o aktywność to NIE PRZESTANĘ ĆWICZYĆ :) będę ćwiczyła tyle na ile będę miała siły i czasu :) NIE PRZESTANĘ BIEGAĆ :) mimo iż teraz robię to mało regularnie to zamierzam kontynuować częściej bo spodobało mi się bardzo :)

Nie przestanę też pisać bloga bo mimo iż traktowałam swoją dietę bardziej jako odchudzanie to jednak chciałabym nadal prowadzić zdrowy styl życia ze ZDROWYM ODŻYWIANIEM I ĆWICZENIAMI :)


Wczorajszy trening:

WYZWANIA ZALICZONE + 45 min treningu na całe ciało z XHIT Daily (na prawdę można się zmęczyć ćwicząc takie pomieszanie cardio z modelującymi)


Kolejny dzień bez słodyczy przetrwany :)






środa, 26 czerwca 2013

Dzień owsiankowy i trening po długiej przerwie

Wczoraj zrobiłam sobie jednodniową dietę owsiankową. Pewnie wszyscy o niej słyszeli, ale chciałam spróbować na własnym ciele czy oczyści mój organizm i pobudzi pracę jelit. Dobrze się na niej czułam od rana do wieczora. Nie odczuwałam głodu ani przez minutę :)

W praktyce wyglądało to u mnie rano tak:



Wieczorkiem chciałam sobie pobiegać, ale udało mi się zrobić jedynie 15 minut joggingu ponieważ deszcz lunął jak z cebra i musiałam wrócić do mieszkania. Resztę ćwiczeń dokończyłam już w czterech ścianach. W sumie przedstawiało się to tak:



Jak niektórzy z Was wiedzą pewnie ostatnio trochę sobie pofolgowałam z dietą :/ przez w sumie całe dwa tygodnie ... Największą słabość niestety mam do słodyczy, ale tylko takich w formie pieczonych ciast (domowych lub z cukierni). Nie przepadam natomiast za czekoladą, cukierkami czy batonami. Jednak te ciasta ... ehhh ... Lubię piec ciasta i lubię je jeść nic na to nie poradzę ...

Aż ślinka cieknie ...

Ale trzeba się wziąć w garść dlatego stawiam sobie kolejne wyzwanie pod tytułem: 10 DNI BEZ SŁODYCZY
Zaczęłam od wczoraj i wytrzymałam pierwszy dzień :)



A tutaj takie tam zdjęcie przed wyjściem na popołudniowy spacerek jeszcze z Ukochanym :)






poniedziałek, 24 czerwca 2013

Czas powrócić póki nie jest za późno

Tak więc powrót do rzeczywistości nadszedł ... Mój D. z powrotem pojechał do pracy i już od wczoraj tęsknota daje się we znaki :/


Żeby mieć mniej czasu na myślenie zapełnię sobie wolne chwile ćwiczeniami, zdrowym odżywianiem i ogólnie wszelkimi działaniami aby doprowadzić swoje ciało do stanu z jakiego będę zadowolona :)


W najbliższą środę mam wizytę u dietetyka, o której kompletnie zapomniałam :/ gdyby nie sms od nich w celu potwierdzenia to pewnie bym nie poszła. Wydaje mi się że zechcę już aby wyprowadzono mnie z tej diety, której tak na marginesie, ostatnio prawie wcale nie przestrzegam :/ 


Doszłam do wniosku, że będę już teraz sama układała sobie jadłospisy, odżywiała się zdrowo, ćwiczyła i postaram się na własną rękę już dbać o siebie

Wierzę, że mi się uda ponieważ na Waszych blogach znajduję mnóstwo inspiracji, motywacji, porad, wskazówek. Są one swego rodzaju skarbnicą wiedzy o zdrowym stylu życia :) Wiedząc, że będziemy się wzajemnie motywować i wspierać, doradzać sobie, odpowiadać na nurtujące nas pytania zgodnie ze swoim doświadczeniem mam świadomość, że będzie mi łatwiej utrzymać osiągnięty sukces i dążyć do następnych wyznaczanych sobie celów :)




Wracając na drogę treningów postanowiłam stawić czoła dwóm wyzwaniom, które sobie sama narzucam od dnia jutrzejszego :) będą one trwały 10 dni, a następnie będę je przedłużała o kolejne i kolejne i kolejne 10 :) 

W końcu sukces składa się z małych sukcesików :)


i



Oprócz tego postaram się wrócić do biegania :) sprawiało mi dużą satysfakcję i na prawdę zauważałam po nim efekty :) Jednak nie zawsze miałam na nie siłę po ciężkim, pracowitym dniu szczególnie kiedy miałam dietę 1000 kcal :/ 


piątek, 21 czerwca 2013

Zdjęcia sylwetki - gorzej niż myślałam :(

Dzisiaj tylko kilka zdjęć mojej sylwetki ... 


Miał być dłuższy post ale jak zobaczyłam się na tych zdjęciach to dopadła mnie nieco załamka :( 


Stwierdziłam że nie ma u mnie części ciała, która wygląda dobrze i chyba trzeba pracować nad całością - BRZUCH, UDA, POŚLADKI, RĘCE - WSZYSTKO :/





Co mam robić?  Od czego zacząć? Jak ćwiczyć? :(

Proszę poradźcie :(

czwartek, 20 czerwca 2013

Pomiary - nie wiem czy się cieszyć czy płakać :/

Jak być może wiecie ostatni tydzień był przeze mnie pod znakiem wielu grzeszków dietetycznych - piwo, wino, sushi, karkówka z grilla (przy okazji chleb), niewiele warzyw, kawałki ciast, tatar, dwa kawałki pizzy, coca cola i pewnie jeszcze coś by się znalazło o czym wolałam chyba zapomnieć ... 

I to wszystko z mojej winy ... Poza tymi "wpadkami" starałam się jeść sporo nabiału w postaci serków wiejskich, maślanki czy jogurtu naturalnego, ale niestety nie zawsze były one poparte solidną dawką warzyw :/


Dzisiaj z rana wykonałam wszystkie pomiary jak co dwa tygodnie i niby nie jest źle, ale nie wiem czy się cieszyć czy płakać bo jakby nie było na wadze niestety nic nie spadło, ale też nie przybyło ... ehhh ... od początku kolejnego tygodnia chyba wezmę się za siebie znowu.





środa, 19 czerwca 2013

Mimo "grzeszków" nie jest źle ;)

Dzisiaj kolejny intensywnie pracujący dzień :) 


Miałam rano zrobić wszystkie pomiary, ale niestety moja waga na której się zawsze ważę (podobno najbardziej wiarygodnie jest kiedy ważymy się zawsze na tej samej wadze i o tej samej porze dnia) została w Lublinie i centymetra też nie mogłam w domku znaleźć niestety :/ Dzisiaj wieczorkiem czeka mnie podróż z powrotem na Lublin więc wszystkie kilogramy i centymetry zamieszczę jutro :)
Dodatkowo mój D. zdeklarował się również że zrobi mi zdjęcia, które także będę mogłam wrzucić tutaj a później porównać z kolejnymi swoimi mam nadzieję postępami :)


Dzisiaj tak mnie coś z rana podkusiło, że mimo iż miałam stanąć na wadze dopiero jutro to jednak nie mogłam się powstrzymać żeby nie zobaczyć jak bardzo przytyłam przez ostatni tydzień baaaaardzo grzeszny pod względem odżywiania i baaaaaardzo leniwy pod względem ćwiczeń. I o dziwo (jeżeli może to być wiarygodny pomiar) zobaczyłam 69 kg (mniej więcej bo nie jest to waga elektroniczna tylko taki stary model ze wskazówką)   :D ale troszkę mnie mimo wszystko podbudowało to :D   









Fakt faktem będąc w domu rodzinnym na wsi mam zapewnioną solidną dawkę ruchu przez cały dzień - pracując, chodząc po ogromnym podwórku, bawiąc się z siostrami piłką, zrywając truskawki, grabiąc siano ... Tak więc mimo, że nie ćwiczę to tak na prawdę nie mam za wiele czasu żeby siedzieć (chyba że chwilę pisząc bloga) :) dodatkowo spacery z Ukochanym, sprzątanie po remontach itd. Więc jak widać nie jest to to samo co siedzenie w bloku w książkach ucząc się do kolejnego egzaminu lub pisząc pracę magisterską.

Gdyby jeszcze tak udawało mi się w domu przestrzegać zdrowej diety to byłoby bardzo "lux" jednak z tym to jest gorzej :/

Jutro będzie szczegółowo :)




Wczoraj byłam z Ukochanym w naszym ulubionym lokalu, restauracji w okolicy, który kojarzy nam się bardzo przyjemnie bo z pierwszą randką :) i zjedliśmy przepysznego tatara. Bardzo lubię to danie a w tym miejscu jest na drugim miejscu w naszym osobistym rankingu najlepszych tatarów :)

źródło: jedzsmacznie.blogspot.com

Kiedyś jak byłam młodsza i mój tata zachwycał się tatarem razem z moim bratem to myślałam, że w życiu nie wezmę tego do ust, ale później mój przyszły Mąż namówił mnie żebym spróbowała tylko odrobinę z jego talerza (taki nasz patent na poznawanie nowych smaków :) ) to posmakowało mi to danie niesamowicie. Od tamtej pory zdarza nam się od czasu do czasu wybrać się na nie w miejscu gdzie wiemy, że jest smaczny i z bezpiecznego źródła :)


Lubicie tatara? Czy raczej odrzuca Was myśl o surowym mięsie? :) 




poniedziałek, 17 czerwca 2013

Tydzień na pełnych "obrotach"

Tydzień minął bardzo bardzo szybko a ja nie miałam czasu napisac ani jednego posta :( za szybko ten czas leci zdecydowanie :(


Sobotę, niedzielę, poniedziałek i wtorek (od ostatniego wpisu) musiałam nacieszyc się swoim Narzeczonym :) a od  środy wpadliśmy w wir przygotowań przedślubnych i w tym wirze aż do dzisiaj ... Te wszystkie formalności, rozjazdy, przygotowania itp. sprawiały że niejednokrotnie nie miałam czasu zjeśc normalnego posiłku i albo większośc dnia na serkach wiejskich i marchewce, albo zupełnie mniej zdrowe potrawy jak np. placki ziemniaczane, sernik na zimno, jakieś piwo, kilka kieliszków wina (to z całego tygodnia a nie z jednego dnia)  ... przez cały tydzień ze swoich treningów zrobiłam tylko 3 x jogging przez około 40-45 minut  więc chyba i tak nie jest źle. Jednak bilans kaloryczny na pewno nie jest już 1200 kcal tylko pewnie z 1700 kcal :(  i obawiam się że moje pomiary w środę mogą nie byc zbyt zadowalające :( 

Mam nadzieję, że w moim przypadku tak nie będzie i po ślubie będąc już "na swoim" łatwiej będzie mi ogarną siebie, swoją przestrzeń i zmniejszyc nieco obroty, a nie w ciągłym biegu.

Trudno ... trochę sama sobie jestem winna, a raczej będę jak stanę na wagę ... troszkę jest to wina nawału obowiązków związanych ze ślubem, a trochę tego że w domu rodzinnym nie mam warunków utrzymania swojej dietki bo kiedy w domu mieszka 8 osób to ciężko żeby gotowa sobie całkowicie osobno codziennie :(  


Na najbliższe dwa dni moim postanowieniem jest - TYLKO I WYŁĄCZNIE WARZYWA SUROWE i NA PARZE ... tak dla oczyszczenia nieco swojego organizmu.

Jedyne do czego stosowałam się w ciągu tego tygodnia to "bez soli" i "nie jedzenie pieczywa" .

Nawet wody za mało wypijałam :( 

Oj ... :(


Teraz jak to piszę i widzę wszystkie swoje błędy z całego tygodnia to wygląda to jeszcze gorzej niż mi się wydawało :(  

Zdjęc niestety żadnych tym razem nie wrzucam, postaram się od dzisiaj robic je na bieżąco ... nawet swoich grzeszków, może to mnie zmotywuje trochę do poprawy.



Ale mimo tego wszystkiego wracając do swojego miasta rodzinnego mnóstwo osób powiedziało mi że bardzo schudłam :) więc to taki budujący plusik :)


Jak tu powróci na dobry tor? :(   Przejrzałam dzisiaj trochę Waszych blogów i idzie Wam tak świetnie wszystkim i mam wrażenie, że tylko ja się tak opuściłam :(



sobota, 8 czerwca 2013

Yeah .. yeah ... długo oczekiwany weekend :)

I dzisiaj wreszcie od prawie dwóch miesięcy oczekiwany przeze mnie dzień :D mój Ukochany przyjeżdża aż na całe dwa tygodnie :D

Już ja widzę jak będę przestrzegała diety przez ten okres i znajdywała czas na treningi (sarkazm) ;)  ale skoro D. już tak się zaraził nieco zdrowszym odżywianiem i trochę w mniejszym stopniu ćwiczeniami to myślę, że nie będzie aż tak źle :)
Jednak z drugiej strony jak tu nie wybrać się we dwoje na sushi (uwielbiamy) czy na romantyczną kolację do naszej ulubionej włoskiej restauracji :) albo nie wypić po dwie lampki wina wieczorem w ciepłym blasku świec :) 


Co do aktywności to mój Mężczyzna lubi jeździć na rolkach i rowerze więc może zaplanujemy to jakoś sensownie żebym mogła codziennie spalić trochę kalorii i żeby on przez ten czas nie nudził się kiedy ja będę leżała na podłodze albo podskakując w tempie Chodakowskiej :)



Wczoraj upiekłam też półrazowy chlebek, a dzisiaj będę robiła drożdżowe "ślimaczki" truskawkowo-waniliowe (truskawki i wanilia - czyli uprzyjemniam Jemu urlop ulubionymi smakami)  :) Zdjęcia dołączę jutro.


Najwspanialsze jest to że wczoraj miałam swój OSTATNI EGZAMIN W KARIERZE STUDENCKIEJ :) Jeszcze tylko czeka mnie obrona i będę mogła mieć na plakietce "mgr pielęgniarstwa" :) :) 5 lat studiów praktycznie zakończone :)



Trening

W czwartek miałam dzień wolny od ćwiczeń i aktywności po pierwsze z racji przygotowania do egzaminu a po drugie mój organizm domagał się resetu. Wczoraj za to zrobiłam:
Jillian Michaels: Banish Fat Boost Metabolism Complete Workout (wykończył mnie totalnie, musiałam chwilę odpocząć przed następnymi ćwiczeniami, ale z pewnością wrócę do niego nie raz :D )
 Squats 100x
 Rapid asb workout
 Motylek 100x


Dieta

Moje jedzonko z dwóch minionych dni :)
W najbliższym czasie nie wiem czy będę się tak chwalić swoimi żywieniowymi grzeszkami  :)   dlatego póki co załączam swoje przestrzegane w 100% menu 1000 kcal i 1200 kcal :)


 ŚNIADANIE
Płatki owsiane z jabłkiem
Placuszki otrębowe z dżemem
II ŚNIADANIE


Jabłko i migdały
Jogurt z migdałami

OBIAD
Ryż brązowy z jabłkami i jogurtem
Łosoś z brokułami i rukola z pomidorami

PODWIECZOREK
Warzywa z patelni (na wodzie) i jogurt
Pierś z indyka, buraczki gotowane i
słonecznik

KOLACJA
Maślanka owocowa
Orzechy laskowe




czwartek, 6 czerwca 2013

Wreszcie pomiary :) i "6" z przodu :)

Dzisiaj już zwlekłam się z łóżka kilkanaście minut wcześniej, żeby sprawdzić i udokumentować swoje postępy :) i dzielę się nimi z Wami :) i jestem bardzo bardzo szczęśliwa bo stając na wagę, pierwszy raz od chyba czasów jeszcze początku liceum zobaczyłam liczbę rozpoczynającą się na "6" a mianowicie 69,4 kg    :D 


A centymetry kształtują się tak 

Z czego jestem zadowolona?? ZE WSZYSTKIEGO OPRÓCZ UDA :( 
Nie wiem czy to wynik tego, że mój trening w znacznym stopniu skupiał się ostatnio na nogach bo i przysiady i wszelkiego rodzaju wykroki, podskoki itp. ale cały 1 cm w udach mam więcej, w sumie to w jednym czyli w dwóch to razem 2 cm :( Czy może troszkę mięśnie mi się tam zrobiły i dlatego. w każdym bądź razie ja na nich żadnych mięśni nie widzę a jedynie sporo tłuszczyku jeszcze :(

Mam 175 cm wzrostu i jestem typową figurą gruszki :/ dlatego najbardziej podczas całych ćwiczeń i diety chciałam zmniejszy właśnie obwody dolnej części ciała :/ 



Moje jedzonko z wczoraj i treningi
Śniadanie
II śniadanie

Obiad
Podwieczorek

Kolacja

Kalendarz treningowy

Dzisiaj będzie dzień pod tytułem RESET OD ĆWICZEŃ



Ehhh .... jak mam teraz podejść do swoich ćwiczeń i treningów?
Co robię nie tak?
Co byście mi doradzili?
Może też macie problem z okolicą ud i bioder i walczycie?
A może któraś z Was już się z tym uporała i zechce zdradzić w jaki sposób lub co jej pomogło??